Sprzed kilku dni.
Przyśniła mi się jedna z polskich aktorek. Magda. Masowałem jej stopy. (Właściwie obrabiałem – odsyłam do Opętanych Palahniuka)
A potem nagle okazało się, że jest kimś innym. Ta sama twarz, to samo ciało, ale tożsamość czyjaś inna. Przybrała nazwisko dawno niespotkanej znajomej – zabrała jej imię. I jak tylko to skojarzyłem – i uświadomiłem sobie, że ona miała braci – owi braci pojawili się znikąd obok niej. Znikąd. Jak na filmie.
Rozmawiam z N. Siedzimy u Niej, na podłodze. Ona prosi mnie o coś, a ja jak zwykle przystaję na prośbę. Nie pamiętam o co. Jakaś drobna przysługa. I nagle okazuje się, że to właściwie nie dla Niej, ale dla Kamila czy Nowego. Szlag mnie trafia. Budzę się i mimo, że wiem że to tylko sen mam zmarnowany poranek. Zanim sobie wszystko poukładałem minęło kilka godzin.